Grubo po północy wylądowaliśmy w naszej tatrzańskiej przystani. Teraz już tylko góry! Zaraz następnego dnia ruszyliśmy na Rysy. Tutaj od słowackiej strony to prawdziwy spacerek. Na szczycie oczywiście pełno ludzi.
Po słowackiej stronie Tatr na szczęście jest mniej ludzi niż u nas. Można rozkoszować sie tu pięknem gór i ciszą. To plus Słowacji. Minusem jest brak polskiego tatrzańskiego folkloru. Oscypków, kapel góralskich, drewnianych chat ze swymi charakterystycznymi dachami... Coś się ma, czegoś sie nie ma.
Wieczorami jeździliśmy do Popradu, bo Novej Lesnej to tylko jedna porządna karczma.