Popołudniu docieramy do Asuanu. Po Nilu pływają feluki z białymi żaglami. Schodzimy na ląd a właściwie przesiadamy się do feluki i ruszamy na małą wycieczkę wokół Elfantyny. Do naszej feluki podpływają dzieci w małych łodeczkach, śpiewają nam piosenki i wyciągają ręce prosząc o bakszysz... częstujemy je cukierkami po czym one znikają i już krążą wokół innej żaglówki.
Docieramy na wyspę Kitchenera i odpoczywamy śród drzew ogrodu botanicznego. Po małym relaksie znów wsiadamy do feluki i ruszamy na drugi brzeg Nilu by dotrzeć na tamę asuańską. Ale w trakcie rejsu niespodzianka. Nasi asuanscy żeglarzem ztrzymują się na środku Nilu....czyżby uprowadzenie dla okupu :):):):):) nie, nie - wyciągają instrumenty, zaczynają grać, śpiewać, tańczyć i juz wkrótce wszyscy tańczymy na srodku Nilu w arabskich rytmach.
Poźnym popołudniem zwiedzamy jeszcze swiątynie na wyspie File będącą ośrodkiem kultu Izydy.
Po kolacji o 21 znajdujemy jeszcze siły i ruszamy na asuański targ. Trzy godziny spędzone na targu są świetna zabawą. Wszedzie kolorowo, zapach przypraw, fajek wodnych i ten niepowtarzalny gwar. Oczywiście każdy sprzedawca nawołuje, zachęca a jak tylko spojrzy się w jego stronę już jesteś zapraszany do jego sklepiku. Oczywiście trzeba sie targować. Jak sie nie targujesz to prawie zniewaga dla sprzedawcy. Tak więc zbijamy ceny i kupujemy....przyprawy z szafranem na czele, bluzeczki, papirusy...Zabawa świetna ale buzia boli od handlowania. Każde kupowanie zaczyna się od powiedzenia kilku słów o sobie: skąd jesteś, jak masz na imię...a później biznes...
Z pamiatkami wracamy na statek rano wcześnie trzeba wstać ruszamy poza Równik Raka.