O trzeciej rano z prowiantem na śniadanie i poduszeczką pod pachą wsiadamy do busa i w konwoju ruszamy w strone Abu Simbel. Po chwili wszscy - oprócz kierowcy śpimy. Po pewnym czasie kierowca nas budzi i możemy podziwiać wschód słonca na Pustyni Nubijskiej.
O godzinie 8 rano zaczynamy zwiedzanie świątyni. Witaja nas cztery ogromne posągi RamzesaII. Przedstawiają one faraona w różnych okresach jego życia. Wchodzimy do środka... i odkrycie warto było wstać tak wcześnie i pokonać te wszystkie kilometry. Świątynia jedna z piękniejszych które widzieliśmy w Egipcie. Kolorowe reliefy i posągi Ramzesa, Amona - Ra, Re- Horachte i Ptaha. Szkoda, że nie jesteśmy tu 19 lutego albo 21 października. Wówczas wschodzące słońce oświetla trzy pierwsze postacie. Jedynie Ptah pozostaje w cieniu jak przystało na bóstwo ciemności. Ale mamy 28 lipca i też jest cudownie. Po wyjściu ze świątyni podziwiamy jezioro Nasera i w oddali juz Sudan.
Zwiedzamy też mniejszą świątynię poświęconą Hator i Nefertari. Po dwóch godzinach ruszamy w drogę powrotną. Po drodze doświadczamy zjawiska fatamorgany.
Na obiad dojeżdżamy do Asuanu. Po sileni ruszamy na drugą strone Nilu do wioski nubijskiej. Po wiosce poruszamy się w eskorcie dwóch uzbrojonych w karabiny mężczyzn. Poznajemy rodzine nubijską. Rodzina wielopokoleniowa mieszkająca razem. Nubijki to piekne kobiety. Bardzo ciemna skóra i piękne oczy. Niektóre nasze dziewczyny w wiosce decydują się na tatuaż z henny.
Po powrocie z wioski pakujemy walizki i nadszedł czas zejścia ze statku.
teraz udajemy się na dworzec kojejowy i pociągiem jedziemy do stolicy. To chyba najgorszy etap naszej podróży. Pociąg jest brudny, siedzenia popsute...mamy okazję przyjżeć się jak egipcjanie naprawiają szkody. Jeden z podróżnych zgłosił usterkę siedzenia. W jednej chwili zbiegło sie chyba 8 facetów. Niektórzy mieli ze soba nawet narzędzia - młotek. Każdy z nich po kolei przyglądał się siedzeniu. Później zaczęli o tym rozmawiać i robiło sie coraz głośniej...dotykali siedzenia. Pukali i coraz głośniej krzyczeli w końcu zaczęli sie ze sobą kłócić wyglądało, że każdy ma swój pomysł jak rzecz naprawić i uważa, ze jego sposób jest jedyny i dobry...trwało to bardzo długo. Na koniec pokiwali głowami i odeszli. Minela godzina i pociąg z opóźnieniem ruszył do Kairu a starszy pan musiał tę noc spędzić na popsutym fotelu.
Przez całą noc w pociągu tętniło życie. To znaczy my probowaliśmy spać a Egipcjanie chodzili po pociągu - od przodu na tył, z tylu do przodu. A pociąg nie miał przedziałów wiec siłą rzeczy uczestniczyliśmy w tym życiu.