I jesteśmy w stolicy. Przed nami Akropol. A po chwili juz wspinamy sie po schodach w górę. Tu dopiero kawał historii nas wita!!!!! Moje stopy stawiam w miejscach gdzie chodzili Homer, Sofokles, Sokrates, Platon, Arystoteles i mój ulubieniec Paweł. Ciekawe czy udało się przysiąść choć jeden raz na tym samym kamieniu co oni :) Przynajmniej na Areopag wchodziłam tymi samymi schodami co Paweł. W dół zejść sie nimi nie da. Są tak wyslizgane, że trzeba korzystać z tych zrobionych dla turystów.
Oczywiście czas przebywania u stóp Partenonu pozostawia niedosyt.
Ateny same w sobie mnie nie zachwyciły. Dobrze, ze starożytność pozostawiła po sobie skarby, bo współczesność jest małobarwna.
Po całym dniu zapoznawania się ze stolicą bawimy sie na wieczorze greckim: śpiewy, tańce, tradycyjne potrawy i wino wypełniające nasze kielichy. A to co na scenie wyczyniali przystojni Grecy pozostanie na zawsze we wspomnieniach i na zdjeciach. Wieczór kończymy zorbą.....trochę nogi sie nam plączą po napoju Dionizosa :):):):):):):)
Rano ruszamy na Przyladek Sunio a później już w strone Salonik.