popołudniu docieramy do Koryntu. Hotel nad samym morzem. Z okna widać toń wody. Pokój mamy na parterze wyjscie wprost do ogrodu.
Pod wieczór ruszamy na wycieczką stateczkiem. Wsiadamy w porcie na Morzu Egejskim. Płyniemy Kanałem Korynckim. Po paru chwilach pływamy już po Morzu Jońskim.
Wieczorem kąpiel w morzu Jonskim i zachód słońca na plaży przy zimnym piwku.
Rano ruszamy na wycieczkę. Ruszamy z opóźnieniem bo nasz Krzysio zaspał :)
Pierwszy przystanek to Epidauros. Akustyka teatru jest fenomenalna. Co chwilę ktoś z jakiejś grupy coś śpiewa, deklamuje... a rzucona na dole moneta faktycznie słyszana jest na samej górze.
Po występach w teatrze jedziemy do sympatycznego miasteczka Nafplion. Miejsce zupełnie inne niż poznane do tej pory w Grecji. Mam wrażenie jakbym była w jakimś miasteczku włoskim a nie greckim. Miasto to było kiedyś stolicą młodej niepodległej Grecji. Przechadzamy się po urokliwych uliczkach. W koncu siadamy wśród kwitnących kwiatów i rozkoszujemy pyszną kawą.
Na koniec wycieczki petlą Argolidzką jeszcze przechadzka po Mykenach i wizyta przy grobie Agamemnona. Słońce piecze juz niemiłosiernie. Ratunkiem okazuje się nasz klimatyzowany autokar.
Na koniec dzisiejszego zwiedzania jeszcze kilka chwil w starożytnym Koryncie. Miejsce związane z moim ulubionym świętym Pawłem. A dziś właśnie 29 czerwca - świętego Pawła :) kilka zdjęć przy ruinach swiątyni Apollina, chwila w miejscu gdzie Paweł przemawiał do koryntian, spacer starożytnymi drogami. A nad nami wznosi sie wzgórze Akrokorynt gdzie w starożytności znajdowała się swiątynia Afrodyty. A w świątyni słynne córy Koryntu.
Wieczorem znów plaża, zachód słońca...