Wczesnym rankiem zaczynamy zwiedzanie starożytnej Olimpii. To właśnie od nazwy miasta igrzyska nazwano olimpiadą. Pierwsze odbyły się w 776p.n.e
Zwiedzanie zaczynamy od pracowni Fidiasza. Następnie przez gimnazjon przechodzimy do ruin swiątyni Zeusa gdzie znajdował się jeden z siedmiu cudów świat - posąg Zeusa. Zawodnicy biorący udział w igrzyskach zanim przystapili do sportowej rywalizacji składali przed tym posagiem ofiary dla bóstwa. Składali tez przysięgę o uczciwym współzawodnictwie.
W końcu docieramy na stadion. Przed bramą stadionu odnajdujemy miejsce gdzie promieniami słonecznymi rozpalany jest ogień olimpijski przed każdymi igrzyskami. Trochę dalej leża duze kamienie. Okazuje się że to szczególne okazy. Są to starożytne czerwone kartki udzielane zawodnikom grajacym nie fair play. Wypisanie imienia zawodnika na kamieniu dyskwalifikowało go w dalszych zawodach.
Na stadionie pan Krzysio szuka chętnych do rozegrania zawodów. Poczatkowo wydaje się, że niektórzy mają chęć sprawdzenia siebie. Ale jak pan Krzysio ogłasza, że mają obowiązywać te same zasady co w starożytności - to znaczy zawodnicy muszą rozebrać się do naga, potencjalni zawodnicy poddają sie walkowerem. Pomimo tego jednak otrzymujemy wieniec z liści laurowych, w którym po kolei każdy robi sobie zdjęcie.
Nasze igrzyska w starożytnej Olimpii dobiegają końca.
Około południa ruszamy w drogę. Zatrzymujemy się w Patrze i zwiedzamy Kościół św. Andrzeja. A później w strone Koryntu. Po drodze mijamy palący samochód. Auto całe w ogniu. Smutny widok.