Za nami cudowna droga krętymi serpentynami nad brzegiem Morza Jonskiego. Widoki były przednie. Góry, gaje oliwne, szfirowa toń morza...
Pod wieczór docieramy na Peleponez. Wita nas zachod słonca. To na ukoronowanie dzisiejszych doznań krajobrazowych.
Jeszcze godzina jazdy i jesteśmy w miasteczku Olimpia. Tutaj czeka na nas kolacja i nocleg.
Na miejscu okazuje się, że pokój nie ma klimatyzacji :( czy dotrwamy do rana??? Otwieramy z Arlettą okna i próbujemy zasnąć.