Teraz plaża, Morze Czerwone i pełen luz. Po porannych pobudkach, chodzeniu po piaskach i swiatynnych kamieniach czas na odpoczynek. Ciepluteńka woda, ze nie chce sie z niej wychodzić. Leżak, parasol to nasza codzienność.
Dla malej odmiany pojechałyśmy kładami na safarii. Odwiedziliśmy wioskę beduińską. Wszystko zrobione pod turystów. Niezapomnianą chwilą tej wyprawy był wieczorny powrót z pustyni. Zachodziło słońce i cudownie oswietlało pustynny piasek. Przybierał on fantastyczne barwy. Robilo się ciemno i trzeba było pilnować świateł kładu jadącego przede mną. Gdybym go zgubiła to noc na pustyni brrrrrrrrrrrrr